Różne- a tak pochłaniające. Tak jak moja rzeczywistość, nic dziwnego, że wydaje mi się jedynie istniejącą i interesujacą mnie w tej chwili! Na co mam jeszcze zwracać uwagę? Nie zapomniałam o żadnym dobrym duszku, który wplótł się w tą zmieniającą sie przestrzeń. Ale to ciągły ruch. Dziś jestm tutaj, jutro tam! Wszystko to chaotycznie ewoluuje i zmienia się jak obrazy w kalejdoskopie. Nie jest stałą substancją, ciągle ma wiele niewiadomych, ciągle płynie, wciaż się przemieszcza i przekształca. "Panta rei" było chyba najdokładniejszym stwierdzeniem i określeniem, przynajmniej wobec mojej rzeczywistości.
Są pewne stałe, które nadają kierunek, wpływają i ukierunkowują, to oczywiscie Bóg, Tomek, najblizsza rodzina i przyjaciele. Oni wytrwale istnieją i pomagają kreowac rzeczywistość. Dzięki temu nabiera ona kolorów i barw. Tak cieszy, ciekawi. Teraz tyle się dzieje, takie zamieszanie, lubię taki mały harmider. Nawet w tym całym zamieszaniu lubię mieć kontakt z tymi, z którymi sie żyło. Przyjaźnie warto zawsze utrzymywać. Zawsze można zacząć od nowa, spróbować. Nie zawsze to od nas zależy.
Przeglądałam stare zdjęcia. Tak patrzyłam na kolejne campy, spotkania młodzieżowe, wycieczki, urodziny, uroczystosci. Niektórzy ludzie gdzieś znikają, zmieniają się znowu w przestrzeń nieosfojoną, potem nikną w obojętności, czasem nawet znikają z pamięci. Zapisani tylko na zdjęciach, które nie wiadomo czy zostawić czy wyrzucić. Moze jednak zostawić, bo przecież miło powspominać wspólne ognisko, śpiew do późna w nocy.... Szkoda że więzi jakoś znikają. Czasami odczuwam ich brak, odczuwam kolejną zerwaną złotą nitkę. I nie ma znaczenia ile nowych zaczepiłam, ta zerwana jeszcze wciąż będzie bolała. Szkoda....
Bawię się kolorami, nudniejsze odrzucam, przygotowuje się na te intensywne, które czekają w kolejce. Nie ma dobrych i złych, doskonały obraz powstaje z mieszanki różnych kolorów!