piątek, 6 listopada 2009

Teatr


Magiczne miejsce. Uwielbiam ten moment, kiedy gasną swiatła, robi się ciemno i nagle podnosi się kurtyna. W snopie światła pojawia się aktor, który wprowadza nas w zaczarowany swiat teatru. W czasach kina widz nagle zamiera, ponieważ jest ciągle to coś, ten moment prawdy, ta oryginalnosć w przedstawieniu teatralnym, historii rozgrywającej sie na naszych oczasch. Teatr jest wciąż przeznaczony dla elity- a zadziwia fakt, że to zwykli ludzie tworzyli kiedyś teatr- nie zawsze dobrej sławy. ż oni powinni mieć do niego największe prawo.

Przedstawienia teatralne sięgają czasów rytuałów magicznych, religijnych. Często były połączone z muzyką i tańcem. Zdarzały się kwestie mówione, ale równie często występowały pantomimy. Niemal w każdej części świata, począwszy od starozytnych Chin, przez Indie i Afrykę a na najbardziej znanej Grecji skończywszy, ludzie znali i podziwiali teatr. Świat magiczny, osobny a jednak z ogromną ciekawością oglądany.

Teatr antyczny to dla nas przede wszystkim Grecja. Któż nie pamięta Edypa lub Antygony- kiedy polonistka, kazała nam wymieniać cechy tragedii. Widz oglądając, oprócz oczywistej rozrywki, miał doznać katharsis. Oczyszczenia duszy pod wpływem emocji, przeżyć i przemyśleń zwiazanych z oglądaniem i obcowaniem z dziełem sztukli, jakim była tragedia. Średniowiecze natomiast w swej przewrotnej formie stawia na rozrywkę. Oczywiscie, misteria były pouczające, zawierały morał, przesłanie religijne. Zły jest zły a dobry jest dobry i tylko ten drugi zostanie zbawiony. Ale nie brakowało teatrzyków bawiacych, podróżujących od dworu do dworu, od karczmy do gospody, od miasta do miasta. Trup tetralnych przedstawiącycch i moralitety i historyje staropolskie, o rycerzach romanse i smokach opowieści. ż po co by mieli kłamac?
I nagle na scenę Wkracza Molier uczy, bawi, gani. Na długo staje się dla wszystkich wzorem do naśladowania. Niewybredny w żartach. Jak mało jego komedii znamy. Szkoda, ze w szkole omawiamy standardowo- nudno.

Wtedy i nareszcie, zresztą, do teatru wkracza Szekspir i przewraca swoimi sztuklami wszystko do góry nogami. Piekne, poetyckie- często kradzione pomysły lecz oryginalne teksty- zawojowały Anglię a potem świat. Komedie, tragedie, dramaty. Wszystko na naszych oczach, poezja, wyrazistość i jedyny w swoim rodzaju sposób pisania. Ironia przesyca każde słowo tam gdzie być powiina, za każdym aktem w dramacie czai się groza a śmiech przebiega po scenie w każdej komedii. Wróżki, elfy, potwory, czarownice, postacie historyczne, fiukcyjni kochankowie i legendarni rycerze, starożytny Rzym i współczesna Anglia. Świat tak bogaty i niewyczerpany, ze moze i nie miałby granic, gdyby nie śmierć autora.
Tak po krótce to co o teatrze myślę. O Fredrze, Mickiewiczu i Słowackim innym razem. Ale o Szekspirze, o nim można by pisać i pisać. a na razie pogrążam się w "Śnie nocy letniej".

środa, 4 listopada 2009

Po prostu lubię to zdjecie

Mogę się patrzeć na to zdjęcie non stop. Gapię się i gapię i nigdy nie mam dosć. Co mi pozostaje, gdy moje słoneczko daleko...

Lost child


Jaka rozpacz i jakie przerazenie maluje się w oczach dziecka, którego rodzice spóźniają się do szkoły! Nie da się opisać wartości tych wielkich łez, które pojawiają się na myśl, ze mama zapomniała o swoim dziecku! W końcu jeden telefon z prywatnego telefonu i okazuje się, ze mama szuka swojego synka juz po całym, mieście, ze już zdażyła dwa razy dom odwiedzić, obdzwonić pogotowia, sekretariat, policję a zamyślone dziecko chodziło gdzieś po korytarzach, aż w koncu trafiło do szkolnej biblioteki. A chłopiec cały czas myślał, ze ta niemal oszalała z niepokoju mama, zapomniała o nim. W końcu jednak się odnajdują i wszystko dobrze się kończy.

Chociaż czasami trzeba tego dobrego człowieka, który poświęci trochę swojego prywatnego czasu, ażeby ten chłopiec mógł odnaleźć rodzica.

wtorek, 3 listopada 2009

Bus stop in rain


Mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie wszystko idzie pięknie i gładko. Nie dobiegło się na autobus, kolejka na głupie badania była tak duża, że lekarz cię nie przyjął, a w drodze do pracy wiatr wieje tak mocno, ze ledwie mozna utrzymać sie na nogachach. Tk wszystko złosliwie inaczej. Jak tutaj uśmiechać się i jeszcze innym dodawać radaości? Jak w takiej zwykłej wnerwiajacej sytuacji dziękować Bogu? Za wszystko, nawet za ten irytujący wiatr?


Z każdym dziękuję, nie złoscią i żalem, ale dziekczynieniem przychodzi coś co można nazwac ukojeniem. Spokój wtedy, kiedy brakuje opanowania, pewnosć, ze nie jest się samemu, kiedy jest się jedyną osobą na przystanku, uśmiech i radosć, kiedy nie udało sie na czas wswzystkiego pozałatwiać. To jest coś co można otrzymać na przekór wszystkim logicznym wnioskom, coś co nie ma nic wspólnego z metodami autosugestii- czylimyślę pozytywnie. Chociaż jest to ważne, czasami po prostu się nie sparwdza. A pomoc jest na wyciągnięcie ręki....