piątek, 20 marca 2009

Swierszcz polny....

Pewien mądry Hindus miał przyjaciela, który mieszkał w Mediolanie. Poznali się w Indiach, dokąd Włoch udał się z rodziną na wycieczkę. Hindus był przewodnikiem włoskich turystów i pokazał im najbardziej charakterystyczne zakątki swej ojczyzny. Zaprzyjaźniony Mediolańczyk wdzięczny za to, zaprosił Hindusa do swojego miasta. Hindus długo nie mógł zdecydować się na wyjazd, ale w końcu uległ namowom przyjaciela i pewnego pięknego dnia wysiadł na lotnisku Malpensa pod Mediolanem. Następnego dnia mieszkaniec Mediolanu i Hindus spacerowali w centrum miasta. Hindus o czekoladowej twarzy, z czarną brodą i w żółtym turbanie przyciągał spojrzenia przechodniów. Mediolańczyk był ogromnie dumny ze swojego egzotycznego przyjaciela...

W pewnym momencie na Placu San Babila, Hindus zatrzymał się i spytał:

- Czy słyszysz również i ty to, co ja słyszę?

Mieszkaniec Mediolanu, trochę zaskoczony, natężył słuch, ale przyznał, że słyszy jedynie wielki hałas wywołany ruchem miejskim.

- Tu w pobliżu znajduje się śpiewający świerszcz - stwierdził Hindus.

- Mylisz się - powiedział mieszkaniec Mediolanu. - Ja słyszę jedynie zgiełk miejski. A zresztą tutaj nie ma świerszczy.

- Nie mylę się. Słyszę śpiew świerszcza - upierał się Hindus i zaczął poszukiwania wśród liści kilku nędznych drzewek. Po chwili pokazał przyjacielowi, który sceptycznie obserwował go, małego owada. Wspaniały świerszcz niezadowolony, starał się ukryć przed osobami zakłócającymi jego koncert.

- Widzisz świerszcza? - spytał Hindus.

- Rzeczywiście - przyznał Mediolańczyk. - Wy Hindusi macie słuch bardziej wyostrzony od nas...

- Tym razem ty się mylisz - uśmiechnął się mądry Hindus. - Zobacz tylko...

Hindus wyciągnął z kieszeni małą monetę i rzucił ją na chodnik. Natychmiast cztery czy pięć osób odwróciło się i spojrzało.

- Widziałeś? - spytał Hindus. - Ten pieniążek zadźwięczał o wiele słabiej od śpiewu świerszcza. A jednak tylu przechodniów usłyszało go.

[Bruno Ferrero - Świerszcz polny]



Czytając tą historię zastanów się, na co najbardziej wyczulone jest Twoje ucho. Czy jest to tylko zgiełk codzienności, szum pędzącego życia, pośpiechu, mnóstwa rzeczy do załatwienia i problemów, które co dzień wypełniają nasze życie po brzegi? Czy słyszysz delikatny głos Boga, podobnie jak Hindus z opowiadania usłyszał świerszcza? Zatrzymaj się! zwolnij! Wsłuchaj się w delikatny szept Boga, który co dzien próbuje do Ciebie coś powiedzieć. To, że nie usłyszałeś jeszcze Jego głosu nie oznacza, że Bóg do Ciebie nie mówi. Wiele osób zastanawia się dzisiaj gdzie jest Bóg, dlaczego nie odpowiedział mi na moją modlitwę, dlaczego tak długo na czekam na Jego odpowiedź... być może odpowiedź już rozbrzmiewa, ale trzeba wsłuchać wię w Jego delikatny głos..


Blogoslawionego sabatu zycze kochanej rodzince, Madzi K., Ewusi, calemu chofeshowi, Rafalowi, Anonimowi i kazdemu kto teraz to czyta;)

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No dzięki :*

Anonimowy pisze...

Matka Teresa powiedziała kiedyś:
"Aby być Chrześcijanami powinniśmy przypominać Chrystusa, o tym jestem głęboko przekonana.Gandhi powiedział kiedyś, że gdyby chrześcijanie żyli zgodnie ze swoja wiara, w Indiach nie uchował by się ani jeden hinduista. Ludzie oczekują że my i nasze chrześcijański życie będziemy jednością."
A Pismo Święte mówi:
Albowiem z waszej winy, jak napisano, poganie bluźnią imieniu Bożemu.List do Rzymian 2,24
A więc w nas jest wina że tyle religii jest na świecie. Gdybyśmy objawiali charakter Chrystusa Jezusa cały świat był by inny. Całkowicie inny.
pozdrawia
anonim:)
i dzięki za życzenia

Anonimowy pisze...

dzięęęęki kochana :*

Nestii pisze...

Każdy ma inne pragnienia, każdy słyszy co tak naprawdę chce słyszeć. Czasami musimy nauczyć się słuchać zupełnie na nowo. Najtrudniej jest patrzeć na nowo- czasami łatwiej zamknać oczy niż uczyć się patrzyć na życie przez nieba krąg....

Anonimowy pisze...

Patrzeć na nowo, słuchać na nowo. Tak to dobre. Pamiętam jak w czasie największego kryzysu w moim życiu... myślałem że zwariuję... poszedłem na spacer do lasu, tak jak wtedy skupiłem się na przyrodzie... nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. Kilka godzin kręciłem się w jednym miejscu i obserwowałem. Mrówki, motyle, nawet larwę oglądałem jakąś taką z innej planety:) poznawałem na nowo świat. I było super, kiedyś w takiej chwili poszedłbym na piwo do kolesi i też spędził bym ten czas jakoś się relaksując. Ale ten dzień był wyjątkowy. I może wtedy... tak naprawdę nie pamiętam czy to było w tym dniu ale nauczyłem się wąchać:) wąchać świat. I czasami on tak cudownie pachnie. Od kilku tygodni marzę już o tym że będzie wiosna a ja będę wąchał:) Na samą myśl uśmiecham się bo to takie cudowne. A że dzisiaj pierwszy dzień wiosny to już nie długo będę czekał:)))
pozdrawiam i zachęcam do wąchania(no patrzenia i słuchania też):)
ANOMIM
ta ksywka nie podoba mi się za bardzo bo Anonim to wodę lał w swoich opowieściach a ja najbardziej cenię sobie wolność. Wolność od obłudy i kłamstwa.

Daniel pisze...

Bardzo ladna opowiesc, dziekuje :)