piątek, 30 października 2009

God provides


"Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy." Mat. 6,31-34

"A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków! Amen." Fil. 4,19-20

"Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary! I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane. Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze." Łuk. 12,28-34

"Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi. Starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu." Rzym 14,17-19

"A Salomon odrzekł Bogu: Tyś okazywał mojemu ojcu, Dawidowi, wielką łaskę, a mnie uczyniłeś w miejsce jego królem. Teraz Panie Boże, niech się wypełni Twoje słowo dane mojemu ojcu Dawidowi, bo Ty sprawiłeś, iż jestem królem nad narodem tak licznym, jak proch ziemi. Daj mi obecnie mądrość i wiedzę, abym mógł występować wobec tego ludu; któż bowiem zdoła sądzić ten lud Twój wielki? Wówczas odpowiedział Bóg Salomonowi: Ponieważ dążeniem twego serca było, nie żeby prosić o bogactwo, o skarby i chwałę, ani o śmierć tych, którzy cię nienawidzą, ani o długie życie, ale pragnąłeś dla siebie mądrości i wiedzy, aby sądzić mój lud, nad którym ustanowiłem cię królem, przeto daję ci mądrość i wiedzę, ponadto obdaruję cię bogactwem, skarbami i chwałą, jakich nie mieli królowie przed tobą i nie będą mieli po tobie." 2 Kron. 1,8-12

"Nie mówię tego bynajmniej z powodu niedostatku: ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia." Filip. 4,11-13

"I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi." Mat. 19,29-30

"Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi." Mar. 10,28-21

"Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, a wtedy możecie Mnie doświadczać w tym - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę zaworów niebieskich i nie zleję na was błogosławieństwa w przeobfitej mierze." Mal. 3,10

"Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana." Powt. Prawa 8,2-3

"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię." Psalm 23,1-3

"A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki" Korynt. 9,8

Źródło: Cross Road


poniedziałek, 26 października 2009

Sun beam




Czy nie zdarzyło się Wam kiedyś, takie przelotne spotkanie z kimś niemiłym, jakaś niemiła pani w tramwaju, wredna ekspedientka, denerwujące dziecko, którzy potrafią ot tak nagle zepsuć nam humor na cały dzień? Wyprowadzić z równowagi? Nawet czasem zdarza się, ze ktoś powie coś przykrego i nagle wszystko zasnuwa szara mgła?

Mam tak czasami, nie chodzi o siłę psychiki ale o zwyczajnie zły dzień. I wtedy zjawia się moje światełko. Mój prywatny promyk słoneczny, który sprawia, że się uśmiecham, że znowu mam ochotę do pracy, że mam więcej siły i cierpliwości. Ktoś, kto sprawia, że pomimo wszystkich zniechęcających doświadczeń znów się uśmiecham. Dziękuję:*

Zastanawiam się czasami dla ilu osób ja jestem takim zachęceniem, wsparciem. Kimś, kto sprawi, że smutek odchodzi, że nagle w tych wszystkich szarościach pojawia się promień światła. Złości mnie ta szarość i to takie wyprowadzanie z równowagi. Można zapytać, czy jedno działanie może coś zmienić? Jedna osoba nic nie może zrobić? A jak to możliwe, że jeden promień rozświetla mrok?

Nie wiem czy to sąsiadka, do której się uśmiechnęłam, czy dziecko, które przytuliłam, czy koleżanka z którą chwilę pogadałam poczuje się lepiej. Ale pomimo wszystko, warto spróbować. Promyk światła hmmmm


niedziela, 25 października 2009

Heban "Ryszard Kapuściński"


Kilka lat temu wigilię Bożego Narodzenia spędzałem ze znajomymi w Parku Narodowym w Mikumi, w głębi Tanzanii. Wieczór był ciepły, pogodny, bezwietrzny. Na polanie w buszu, pod odkrytym niebem, stało kilka stołów. Na stołach - smażone ryby, ryż, pomidory, lokalne piwo pombe. Paliły się świecie, kaganki, lampy naftowe. Panowała przyjemna, luźna atmosfera. Jak to w Afryce przy takich okazjach - dużo opowieści, dowcipów, śmiechu. Byli tam ministrowie rządu Tanzanii, ambasadorzy, generałowie, wodzowie klanów. Minęła północ. Nagle poczułem, jak nieprzenikniona ciemność, która zaczynała się tuż za oświetlonymi stołami, zaczyna się kołysać i dudnić. Trwało to krótko. Łoskot szybko narastał i oto tuż zza naszych pleców, z głębi nocy, wyłonił się słoń. Nie wiem, czy ktoś z was znalazł się kiedyś oko w oko ze słoniem, ale nie w zoo czy w cyrku, lecz w afrykańskim buszu, w tym miejscu, w którym słoń jest groźnym panem świata. Na jego widok ogarnia człowieka śmiertelne przerażenie. Słoń-samotnik, odłączony od stada, to często zwierzę w amoku, rozszalały napastnik, który rzuca się na wioski, tratuje lepianki, zabija ludzi i bydło.

Słoń jest naprawdę duży, ma przenikliwe, świdrujące spojrzenie i milczy. Nie wiemy, co się w jego potężnym łbie dzieje, co zrobi za sekundę. Stoi chwilę, a potem zaczyna się przechadzać między stołami. Przy stołach martwa cisza, wszyscy siedzą znieruchomiali ze strachu, sparaliżowani. Nie można się ruszyć, bo a nuż wyzwoli to jego furię, a jest szybki, przed słoniem się nie ucieknie. Z drugiej strony, siedząc nieruchomo, człowiek wystawia się na jego atak: ginie się zmiażdżonym nogami olbrzyma. Więc słoń przechadza się, patrzy na zastawione stoły, na światło, na zmartwiałych ludzi. Widać po jego ruchach, po kołysaniu głowy, że waha się, ciągle nie może podjąć decyzji. Trwa to i trwa w nieskończoność, całą lodowatą wieczność. W pewnym momencie chwytam jego spojrzenie. Patrzył na nas uważnie, ciężko, była w tych oczach jakaś głęboka, nieruchoma posępność. W końcu, obszedłszy kilka razy stoły i polanę, słoń zostawił nas, odszedł i roztopił się w ciemnościach. Kiedy ustało dudnienie ziemi i mrok znieruchomiał, ktoś z siedzących koło mnie Tanzańczyków spytał: - Widziałeś? - Tak - odparłem, na wpół jeszcze zmartwiały. - To był słoń. - Nie - odpowiedział. - Duch Afryki przybiera zawsze postać słonia. Bo słonia nie może pokonać żadne zwierzę. Ani lew, ani bawół, ani wąż.

W ciszy wszyscy rozeszli się do lepianek, a chłopcy pogasili na stołach światło. Była jeszcze noc, ale zbliżała się najbardziej olśniewająca chwila w Afryce - moment świtu.

O modlitwach konkretnych


Często, kiedy się modlimy nie prosimy dokładnie. Prosimy o pomoc, ale zapominamy dodać w czym. Prosimy o rozwiązanie problemów, a nie o siłę do ich pokonania. Prosimy o pieniądze a nie o pracę. O kogoś, partnera, przyjaciela a nie konkretnie. Z drugiej strony prosimy tak szczegółowo, ze oczekujemy, że składane przez nas zamówienie do nieba musi zostać zrealizowane w wyznaczonym przez nas miejscu i czasie. Zapominamy, że tak naprawdę nie możemy stawiać żadnych warunków.
Bardzo podobała mi się myśl o tym, na co powinna dzielić się modlitwa, nasza rozmowa z Bogiem: uwielbienie, wyznanie, dziękczynienie i prośbę. Ukorzony, przepełniony pokorą i człowiek, przychodzący do Ojca nigdy nie zostanie bez odpowiedzi. Kiedy spędzamy czas w Jego Świętej obecności, On zmienia nasze serca i nasz charakter.
Tak sobie myślę, ile czasu w tym całym pośpiechu jesteśmy w stanie spędzić na modlitwie. To tak jak ktoś ukochany czeka na Nas. A my nawalamy na całej linii, znowu się spóźniamy bo było coś ważniejszego. Jest przykro obu stronom. Ale jak czuje się Bóg, któremu zostawiamy tylko listę zakupów?

czwartek, 22 października 2009

Lo Que Soy...:)


Desde muy niña siempre actue
Con timidez
Con el miedo de decir
Todo de una vez

Tengo un sueño en mi
Que brillando esta
Lo dejare salir
Porfin tu sabras

Lo que soy, es real
Soy exactamente la que debo ser hoy
Deja que la luz, brille en mi
Ahora si, se quien soy
No hay manera de ocultar
Lo que siempre he querido ser
Lo que soy

Sabes lo que es estar
En este oscuridad
Con un sueño que alcanzar
Ser estrella y brillar
Que parece estar
Tan lejos hoy de aquí
Tengo que creer
En mi
Solo asi sabre

Lo que soy, es real
Soy exactamente la que debo ser hoy
Deja que la luz, brille en mi
Ahora si, se quien soy
No hay manera de ocultar
Lo que siempre he querido ser
Lo que soy

Eres esa voz que habita en mi
Por eso estoy cantando
Quiero encontrarte
Voy a encontrarte

Eres lo que falta en mi
Cancion dentro de mi
Quiero encontrarte
Voy a encontrarte

Lo que soy, es real
Soy exactamente la que debo ser hoy
Deja que la luz, brille en mi
No hay manera de ocultar
Lo que siempre he querido ser
Lo que soy

Ahora si, se quien soy
No hay manera de ocultar
Lo que siempre he querido ser
Lo que soy

/ uwielbiam ten jezyk i ta piosenke;)mmm:)

środa, 21 października 2009

sobota, 10 października 2009

Kiedy jest już za późno....


Tak sobie przypominałam wiele rzeczy ostatnio. Zwłaszcza te momenty kiedy brakowało sił. Usłyszałam od kogoś, ze jest już za późno i nagle poczułam się dziwnie. Tak jakby ktoś włąśnie skreślał juz teraz całe swoje życie.....
Najstraszniejszy moment jest wtedy, kiedy wydaje się , że już nie ma odwrotu, że jest już za późno, zeby cokolwiek zmienić, żeby cokolwiek zrobić. Myśli, że jedyne co można zrobić to brnąć w to dalej, zatapiać się, ciągną na dno. Nie ważne co to jest, nie ważne jak długo. Zawsze przychodzi ta ostateczna myśl- jest już dla mnie za późno. Ale nigdy nie jest za późno. W momencie gdy już nie ma szans, gdy gaśnie wszelka nadzieja, pozostaje jedno imię. Nie potrzeba wielkich modlitw, katowania się rytuałami czy zabieganiem by stać się lepszym, wystarczy szepnąć jedno imię- Jezus. A ono przyniesie ulgę, spokój. Nagle pojawi się cisza.....
Nic nie trzeba robić, trzeba tylko szepnąć, bo nigdy nie jest za późno.......