poniedziałek, 30 listopada 2009

O takim jednym ciepłym dniu

Lubię to zdjecie, przypomina te ciepłe dni. jak mi tego brakuje gdy jest tak szaro! Od razu jak widzę to tak niby nic nie przedstawiające zdjecie czuję duchote tego dnia, upał potworny, pamiętam śmiech, wygłupy na tamie, spacer, przypominają mi się wątki rozmów, i ten taki cudowny rodzaj uczucia, kiedy nie myśli się o niczym i o nikim, tylko o tej chwili, kiedy jest piękny dzień, obok najkochańsza osoba na swiecie i już! Szkoda, że nie można mieć tak cały rok-ale chyba to nawet dobrze. Bo inaczej nie umiałabym docenić takich chwil i cieszyć się nimi tak jak na to zasługują. :* Dla słoneczka:*

środa, 25 listopada 2009

Dzień Pluszowego Misia 25 listopada

Tak wyglądał mój Dzień Pluszowego Misia. Kto pamięta swojego pluszaka? Moze jeszcze gdzieś leży w szafie? Jednak nikt nie wie, oprócz naszych maluszków, ze ten pluszowy miś powstał 100 lat temu, aby stać sie ulubieńcem milionów dzieci na całym świecie! Historia pochodzi od prezydenta Stanów Zjednoczonych Teodora Roosvelta, który to raz na polowaniu oszczędził niedźwiadka. Rysunek przedstawiajacy pana prezydenta pojawił sie w gazecie a niedługo później pewien emigran Rosyjski stworzył maskotkę na cześć Teodora Roosvelta, którą zdrobniale nazwał od imienia prezydenta "Teddy".
Czytanie historii o misiu i zabawy z naszymi ulubieńcami:)











:)

środa, 18 listopada 2009

River flows in you...




Prosty utwor.... ale jaki piekny, nieprawdaz?:) Ostatnio sie w nim "zakochalam"...:)
Milego sluchania:)

wtorek, 17 listopada 2009

Bracia Lwie Serce


To jedna z moich ulubionych ksiązek, kiedy przeczytałam ją majac 9 lat zauroczyła mnie historia dwóch braci. Do dziś mam stary podręcznik z trzeciej klasy podstawówki, gdzie fragment historii spotkałam po raz pierwszy.



Astrid Lindgren

W Nangijali
(fragment powieści Bracia Lwie Serce)



Chciałbym wam opowiedzieć, jak do tego doszło, że mój brat Jonatan stał się Jonatanem Lwie Serce. No i o tych wszystkich dziwnych rzeczach, które się potem zdarzyły.
Jonatan wiedział, że ja niedługo umrę. Chyba wszyscy o tym wiedzieli oprócz mnie. Panie, którym mama szyje sukienki, też wiedziały. Kiedyś myślały, że śpię i rozmawiały o tym między sobą. Zmartwiłem się oczywiście. Potem porozmawiałem o tym z Jonatanem.
- Wiesz, że mam umrzeć? - spytałem i rozpłakałem się.
- Tak, wiem - odpowiedział Jonatan po chwili.
Wtedy zacząłem jeszcze bardziej płakać.
- Przecież to okropne. Jak tak może być, żeby niektórzy ludzie musieli umierać, nie mając nawet dziesięciu lat? - pytałem.
- Wiesz co, Sucharku? Myślę, że będzie ci wspaniale.
- Wspaniale? - zdziwiłem się. - Czy to wspaniale leżeć w ziemi i nie żyć?
- E tam, to jest tak, jakby twoja skorupka leżała. A ty odfruniesz gdzie indziej.
- Dokąd? - zupełnie nie mogłem mu uwierzyć.
- Do Nangijali - powiedział Jonatan.
- Nangijala? - spytałem. - Gdzie to jest?
Wtedy Jonatan powiedział, że nie wie dokładnie, że gdzieś po drugiej stronie gwiazd.
- Tam są jeszcze czasy ognisk i baśni - dodał. - To ci się spodoba.
Mówił, że z Nangijali pochodzą wszystkie baśnie i ten, kto się tam znajdzie ma przygody od rana do wieczora, a nawet i w nocy.
- I wiesz, co? - powiedział jeszcze. - Może pewnego dnia przyfruniesz do mnie z Nangijali. I usiądziesz na oknie jako biały gołąb. Zrób tak, proszę cię!
Dopiero wtedy przyszło mi na myśl, że to będzie bardzo smutne - znaleźć się w Nangijali bez Jonatana. Ale Jonatan powiedział, że w Nangijali czas płynie zupełnie inaczej niż na ziemi. Choćby on żył nawet dziewięćdziesiąt lat, to mnie będzie się wydawało, ze minęły najwyżej dwa dni.
- A dwa dni przecież wytrzymasz sam - przekonywał mnie. - Ja tymczasem będę musiał żyć na świecie bez mojego Sucharka. Może nawet dziewięćdziesiąt lat.
Tak nam się wtedy wydawało!
Teraz dochodzę do tego, co takie ciężkie. Ciężko mi, nie mogę, n i e m o g ę tego opowiedzieć! Tak o tym napisali w gazecie:

Wczoraj wieczorem przy ul. Wrzosowej wybuchł pożar. W domu był jedynie dziesięcioletni chory chłopiec, Karol Lew. Chwilę później wrócił jego trzynastoletni brat Jonatan. Nim ktokolwiek zdołał go powstrzymać, rzucił się do płonącego wnętrza. Tymczasem ogień objął cały dom i odciął chłopcom drogę ucieczki. Jonatan wziął brata na plecy i wyskoczył przez okno. Niestety, doznał tak silnych obrażeń, że prawie natychmiast zmarł. Młodszemu chłopcu nic się nie stało. Przyczyna pożaru nie jest znana.

A nauczycielka Jonatana napisała tak:
Drogi Jonatanie Lew, czy nie powinieneś raczej nazywać się Jonatan Lwie Serce? Kiedy mówiliśmy na historii o angielskim królu Ryszardzie Lwie Serce, powiedziałeś: "Pomyśleć, że ktoś może być tak odważny, że piszą o nim w podręczniku
. Kochany Jonatanie, ty też jesteś bohaterem. Pusto będzie bez ciebie w szkole. Nigdy cię nie zapomnimy. Odpoczywaj w pokoju, Jonatanie Lwie Serce.

Chyba nie ma w całym mieście człowieka, który by nie żałował Jonatana i nie uważał, że to ja powinienem zginąć. A ja mogę tylko szeptać sobie te słowa, które Jonatan powiedział tuż przed śmiercią. Uśmiechnął się i wydobył z siebie tych kilka słów: "Nie płacz, Sucharku. Zobaczymy się w Nangijali."
A potem Jonatan przyszedł mnie pocieszyć. Stało się to jakiś czas temu, wieczorem. Leżałem w łóżku, sam w domu i płakałem za nim, i bałem się, i czułem się nieszczęśliwy, chory, bardziej biedny niż to się da opisać.
I wtedy przyszedł.
Leżałem i płakałem z głową wciśniętą w poduszkę, a tu słyszę gruchanie, całkiem blisko. Podniosłem oczy i widzę, że siedzi na parapecie gołąbek i patrzy na mnie miłym wzrokiem. Śnieżnobiały gołąbek! Nikt nie zrozumie, co poczułem, jak go zobaczyłem!

czwartek, 12 listopada 2009

Depresja jesienna


Co zrobic, gdy masz wrazenie, że dopada Cie depresja jesienna- a moze juz nawet zimowa? Czym się charakteryzuje? Przede wszystkim ciągłym wrazeniem znuzenia, zniechęcenia do wszystkiego, brakiem energii do działania, niechęcią wobec wszystkiego co Cię do tej pory cieszyło, brakiem mobilizacji zarówno w pracy jak i w zwkłych zajęciach domowych. W listpadzie, grudniu i styczniu szyszynka w naszym mózgu odbiera informacje o narastającej ciemnosci i w naszym organizmie zanika poziom serotoniny, która zmienia się na malatoninę. Szyszynka jest miejscem produkującym serotoninę ( w ciągu dnia), której biosynteza zachodzi w nocy i zmienia sie w mealtoninę. Zmienia się poziom melatoniny, czyli produkowanego w normalnych warunkach hormonu snu! Nic dziwnego, ze jesteśmy ospali i zmęczeni.


Niedobór światła powoduje też, ze do mózgu nie dociera jeden z aminokwasów- tryptofan. Wystepuje on w bananach, nasionach słonecznikach itp. To właśnie z niego tworzy się serotonina, neuroprzekaźnik, który poprawia nastrój, łagodzi stres, pozwala na spokojny sen i nawet łagodzi dolegliwosci bólowe.


Główną przyczyną depresji jest brak światła słonecznego i brak witamin. Nie tych sztucznych w kapsułkach ale naturalnych, w owocach i warzywach. Nasz organizm potrzebuje słońca, światła do życia i normalnego funkcjonowania. Dlatego nawet gdy nadeszły szare, jesienne dni nie rezygnuj ze świeżego powietrza i naturalnego swiatała. Najlepsze sa spacery, nawet wtedy gdy słońce chowa sie za chmurką. Warto tez skorystac z solarium, oczywiscie nie spalic sie na czarno, 5 minut jako dawka promieniowania wystarczy. Ale przede wszystkim owoce i warzywa musza się znaleźć jako nieodzowny skłądnik kazdego posilku.

piątek, 6 listopada 2009

Teatr


Magiczne miejsce. Uwielbiam ten moment, kiedy gasną swiatła, robi się ciemno i nagle podnosi się kurtyna. W snopie światła pojawia się aktor, który wprowadza nas w zaczarowany swiat teatru. W czasach kina widz nagle zamiera, ponieważ jest ciągle to coś, ten moment prawdy, ta oryginalnosć w przedstawieniu teatralnym, historii rozgrywającej sie na naszych oczasch. Teatr jest wciąż przeznaczony dla elity- a zadziwia fakt, że to zwykli ludzie tworzyli kiedyś teatr- nie zawsze dobrej sławy. ż oni powinni mieć do niego największe prawo.

Przedstawienia teatralne sięgają czasów rytuałów magicznych, religijnych. Często były połączone z muzyką i tańcem. Zdarzały się kwestie mówione, ale równie często występowały pantomimy. Niemal w każdej części świata, począwszy od starozytnych Chin, przez Indie i Afrykę a na najbardziej znanej Grecji skończywszy, ludzie znali i podziwiali teatr. Świat magiczny, osobny a jednak z ogromną ciekawością oglądany.

Teatr antyczny to dla nas przede wszystkim Grecja. Któż nie pamięta Edypa lub Antygony- kiedy polonistka, kazała nam wymieniać cechy tragedii. Widz oglądając, oprócz oczywistej rozrywki, miał doznać katharsis. Oczyszczenia duszy pod wpływem emocji, przeżyć i przemyśleń zwiazanych z oglądaniem i obcowaniem z dziełem sztukli, jakim była tragedia. Średniowiecze natomiast w swej przewrotnej formie stawia na rozrywkę. Oczywiscie, misteria były pouczające, zawierały morał, przesłanie religijne. Zły jest zły a dobry jest dobry i tylko ten drugi zostanie zbawiony. Ale nie brakowało teatrzyków bawiacych, podróżujących od dworu do dworu, od karczmy do gospody, od miasta do miasta. Trup tetralnych przedstawiącycch i moralitety i historyje staropolskie, o rycerzach romanse i smokach opowieści. ż po co by mieli kłamac?
I nagle na scenę Wkracza Molier uczy, bawi, gani. Na długo staje się dla wszystkich wzorem do naśladowania. Niewybredny w żartach. Jak mało jego komedii znamy. Szkoda, ze w szkole omawiamy standardowo- nudno.

Wtedy i nareszcie, zresztą, do teatru wkracza Szekspir i przewraca swoimi sztuklami wszystko do góry nogami. Piekne, poetyckie- często kradzione pomysły lecz oryginalne teksty- zawojowały Anglię a potem świat. Komedie, tragedie, dramaty. Wszystko na naszych oczach, poezja, wyrazistość i jedyny w swoim rodzaju sposób pisania. Ironia przesyca każde słowo tam gdzie być powiina, za każdym aktem w dramacie czai się groza a śmiech przebiega po scenie w każdej komedii. Wróżki, elfy, potwory, czarownice, postacie historyczne, fiukcyjni kochankowie i legendarni rycerze, starożytny Rzym i współczesna Anglia. Świat tak bogaty i niewyczerpany, ze moze i nie miałby granic, gdyby nie śmierć autora.
Tak po krótce to co o teatrze myślę. O Fredrze, Mickiewiczu i Słowackim innym razem. Ale o Szekspirze, o nim można by pisać i pisać. a na razie pogrążam się w "Śnie nocy letniej".

środa, 4 listopada 2009

Po prostu lubię to zdjecie

Mogę się patrzeć na to zdjęcie non stop. Gapię się i gapię i nigdy nie mam dosć. Co mi pozostaje, gdy moje słoneczko daleko...

Lost child


Jaka rozpacz i jakie przerazenie maluje się w oczach dziecka, którego rodzice spóźniają się do szkoły! Nie da się opisać wartości tych wielkich łez, które pojawiają się na myśl, ze mama zapomniała o swoim dziecku! W końcu jeden telefon z prywatnego telefonu i okazuje się, ze mama szuka swojego synka juz po całym, mieście, ze już zdażyła dwa razy dom odwiedzić, obdzwonić pogotowia, sekretariat, policję a zamyślone dziecko chodziło gdzieś po korytarzach, aż w koncu trafiło do szkolnej biblioteki. A chłopiec cały czas myślał, ze ta niemal oszalała z niepokoju mama, zapomniała o nim. W końcu jednak się odnajdują i wszystko dobrze się kończy.

Chociaż czasami trzeba tego dobrego człowieka, który poświęci trochę swojego prywatnego czasu, ażeby ten chłopiec mógł odnaleźć rodzica.

wtorek, 3 listopada 2009

Bus stop in rain


Mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie wszystko idzie pięknie i gładko. Nie dobiegło się na autobus, kolejka na głupie badania była tak duża, że lekarz cię nie przyjął, a w drodze do pracy wiatr wieje tak mocno, ze ledwie mozna utrzymać sie na nogachach. Tk wszystko złosliwie inaczej. Jak tutaj uśmiechać się i jeszcze innym dodawać radaości? Jak w takiej zwykłej wnerwiajacej sytuacji dziękować Bogu? Za wszystko, nawet za ten irytujący wiatr?


Z każdym dziękuję, nie złoscią i żalem, ale dziekczynieniem przychodzi coś co można nazwac ukojeniem. Spokój wtedy, kiedy brakuje opanowania, pewnosć, ze nie jest się samemu, kiedy jest się jedyną osobą na przystanku, uśmiech i radosć, kiedy nie udało sie na czas wswzystkiego pozałatwiać. To jest coś co można otrzymać na przekór wszystkim logicznym wnioskom, coś co nie ma nic wspólnego z metodami autosugestii- czylimyślę pozytywnie. Chociaż jest to ważne, czasami po prostu się nie sparwdza. A pomoc jest na wyciągnięcie ręki....