niedziela, 2 marca 2008

W tym cały ambaras, żeby dwoje chciało naraz!!!!




Odkąd pamiętam całe miłosne zamieszanie wynika z tego, że zawsze jedna osoba jest bardziej zainteresowana a druga mniej. To takie irytujące. Niezależnie od tego czy jest się stroną zainteresowaną czy nie. Patrząc na całą sytuację u kogoś innego wszystko wydaje się po prostu śmieszne.

Nagle cudowny, elgancki królewicz ( bodajże z pierwszej lepszej bajki) pojawia się na sali- dopiszmy w kościele czy na zjeżdzie (bardziej urealni to nasze rozważania), budząc powszechny zachwyt i dochodzące zewsząd westchnienia. Królewna jednak nie widzi go wcale. Królewicz po pierwszym wzruszeniu ramionami, jej kręceniu śliczną główką, zwraca swoją uwagę na najwytrwalszą ze starających się o niego panien. A co będzie się nudził? ( Aż chce się krzyknąć: Gdzie te chłopy?!?!). Nagle następuje olśnienie. Królewna odrwaca swój wzrok, i widzi księcia ( bodajże z pierwszej lepszej bajki). Jest taki, jaki powinien być ( oprócz wszystkich jego wad, rzecz jasna). Ale on już zapada sie w objęcia innej ( z pewnością królewną ją nazwać nie można). Czary mary i miała królewicza. Ale nie ma tak dobrze. Nic nie trwa wiecznie. Nagle czar pryska! Królewicz ( bodajże z pierwszej lepszej bajki) widzi, że popełnił błąd. Królewna, widzi jaki jest cudowny ( oprócz wszystkich jego wad, rzecz jasna) ale już za późno.


Szekspirowskie codzienności. Już nawet kiedy mamy dwoje zakochanych, królewna i królewicz jakoś się dogadali ( on poczekał dłuzej, ona miła refleks) i nasi Romeo i Julia przeżyli jakimś cudem- unikając romantyczno- tragicznego wątku z nienawiścią rodów, truciznami i sztyletami- zawsze znajdzie się jakiś ktoś i jakaś ktosiowa, którzy Sen nocy letniej zmienią w Koszmar z ulicy wiązów!!!!
Takie jest już życie. Najśmieszniejsze są sytuacje, kiedy jedna osoba jest zakochana a druga osoba nie. Mija jakieś kilka miesiecy ( góra rok) i nagle rzecz się odmienia. To jakaś tragedia, nieporozumienie! Czy rzeczywiście nie można decydować za samych siebie? Niech jedno poczeka a drugie się pospieszy! Czasem nawet odwrotnie! Czyżbyśmy, rzeczywiście byli pod władzą duszka Puka, który tak dla żartów zmienia nam uczucia a może człowiecze serce jest aż tak przewrotne, że nie potrafi tak po prostu kochać?


Feromony, chemia, hormony, manipulacje, nasze wizje- to wszystko razem połączone daje nam tak kosmiczną mieszankę, że w sumie Szekspir miał troszkę racji. Niestety idzie wiosna a może całe szczęście! I przy tych kwitnacych drzewach, zapachu kawiatów nam się w głowie przewraca. A może to dobrze? Może troszkę szlaleństwa nam potrzeba po całym roku chowania się? Wreszcie idzie lato, warto zrzucić nie tylko zimowy płaszcz ale i pancerz, którym się zakrywamy. Bo znowu będzie za późno dla królewny. Może warto troszkę przystopować, poczekać na coś więcej, bo moze w szybkim tempie minąć królewicza coś cennego? I wytm całym zamieszaniu znajdujemy się my! Tylko czy w końcu pojawi się król elfów i zrobi porządek z tymi "małymi" nieporozumieniami i wszystko szczęśliwie się skończy, przynajmniej na jakiś czas? Bo potem to....Ale to już zupełnie inna historia której ani ja ani Szekspir nie mamy ochoty poruszać:)






P.S. Niedługo Częstochowa, królewny i królewicze ( bodajże z pierwszej lepszej bajki) miejcie na uwadze siebie nawzajem:), zeby sie bajki dobrze pokońćzyły!












3 komentarze:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Twoje posty, Estuś, jak zwykle trafiają w sedno...Wszystkiego :) Niestety...Miejmy nadzieję, że księżniczki, zdegradowane ze swej roli, kiedyś jeszcze do niej powrócą...Całuję!

kikah86 pisze...

Intrygujacy temat poruszylas, Nesti :) az zacytowalam Cie na moim blogu i wstawilam swoj komentarz. Zapraszam i pozdrawiam :)