środa, 19 marca 2008

Zagubiony koń

Zastanów się przez chwilę, jak często miewasz chwile szczęścia, uniesienia, radości, a jak często pojawiają się na Twojej twarzy łzy smutku. Przez chwilę wydaje Ci się, że otrzymałeś wielki prezent od Boga, a potem przeżywasz trudne chwile i wydaje Ci się, że spotkała Cię Jego kara, przekleństwo, że przez jakieś trudne dla Ciebie sytuacje Bóg chce pokazać swoją nieprzychylność względem Ciebie... Często zdarzają się nam takie huśtawki: raz jest dobrze i wówczas gotowi jesteśmy służyć Bogu z całego serca, innym razem jest źle i nie chce nam się żyć, a co dopiero myśleć o służbie, życiu dla Boga... Wielu ludzi ubolewa nad sobą mówiąc "Gdzie był Bóg, gdy to mnie spotkało"? "Gdyby Bóg istniał, nigdy by się to nie wydarzyło". Jeśli choć raz myślałeś w ten sposób o Bogu, jeśli przeżywałeś albo przeżywasz takie huśtawki w swoim życiu, przeczytaj poniższy tekst i zastanów się, czy to, z czym teraz się zmagasz nie jest częścią większego Bożego planu dla Ciebie.
Zagubiony końWiele lat temu, w ubogiej chińskiej wiosce, mieszkał pewien wieśniak wraz z synem. Oprócz kawałka ziemi i małej chaty pokrytej strzechą w jego posiadaniu znajdował się koń, którego odziedziczył po ojcu, i który był dla niego pomocą przy uprawie roli.
Pewnego dnia koń uciekł. Sąsiedzi mężczyzny, którzy szanowali go bardzo za uczciwość i pracowitość, przybyli do jego domu, aby powiedzieć jak bardzo współczują mu straty. Wieśniak podziękował sąsiadom za przybycie, lecz przy okazji zapytał:
- Skąd wiecie, że to co się wydarzyło było dla mnie nieszczęściem?
Jeden z przybyłych wymamrotał do drugiego:
- On nie potrafi pogodzić się z rzeczywistością, niech myśli co chce, dopóki nie odczuje smutku z powodu tego wydarzenia.
Sąsiedzi odeszli, udając że zgadzają się z tym co usłyszeli. Tydzień później, koń wrócił do stajni - ale to nie wszystko - przyprowadził ze sobą wspaniałą klacz. Gdy mieszkańcy wioski dowiedzieli się o tym, wydawało im się, że zrozumieli co powiedział im wcześniej wieśniak. Wrócili do jego domu, aby pogratulować mu szczęścia.
- Wcześniej miałeś tylko jednego konia, teraz masz dwa. Gratulacje - mówili.
- Wielkie dzięki za odwiedziny i wszelką troskę z waszej strony - odrzekł wieśniak - lecz skąd wiecie, że to co się wydarzyło, było dla mnie błogosławieństwem?
Zakłopotani sąsiedzi - myśląc że wieśniak oszalał - wyszli, a po drodze komentowali:
- Czy on rzeczywiście nie rozumie, że otrzymał dar od Boga?
Miesiąc później, syn wieśniaka zdecydował, aby oswoić klacz, lecz zwierzę nieoczekiwanie stanęło dęba. Chłopak upadł łamiąc nogę.
Sąsiedzi wrócili do domu wieśniaka, przynosząc podarunki dla rannego. Starosta wioski złożył wyrazy ubolewania ojcu, mówiąc, że wszystko to jest bardzo smutne. Mężczyzna podziękował za wizytę i troskę, po czym zapytał:
- Skąd wiesz, że to, co się wydarzyło było dla mnie nieszczęściem?
Wszyscy byli zdumieni tym, co usłyszeli, gdyż nikt nie wątpił, że wypadek syna wieśniaka był prawdziwą tragedią. Kiedy opuścili dom, jeden z sąsiadów przemówił do pozostałych:
- Ten człowiek naprawdę oszalał, jego jedyny syn może kuleć do końca życia, a on wątpi, że jest to nieszczęście!
Minęło kilka miesięcy. Japonia wypowiedziała wojnę Chinom. Wysłannicy Cesarza rozpoczęli podróż przez cały kraj, w poszukiwaniu młodych mężczyzn, z zamiarem wysłania ich na front.
Podczas pobytu w wiosce zwerbowali wszystkich młodzieńców, z wyjątkiem syna wieśniaka, którego noga była złamana. Żaden z młodych mężczyzn nie wrócił żywy.
Syn wieśniaka wyzdrowiał, konie rozmnożyły się, a ich potomek został sprzedany za dobrą cenę. Wieśniak zaczął odwiedzać swoich sąsiadów, aby ich pocieszyć i pomóc - tak jak oni to czynili, kiedy jakieś wydarzenie miało miejsce w jego domu. Kiedy tylko któryś z sąsiadów zaczął narzekać, wieśniak mówił:
- Skąd wiesz, że to nieszczęście?
Jeśli ktoś był rozradowany, on pytał:
- Skąd wiesz, że to błogosławieństwo?
Wtedy dopiero ludzie w wiosce zrozumieli, że poza tym co widzialne, życie ma też inną wymowę.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Oczywiście masz rację, kochana...Tylko...Czasem w tym wszystkim fakt, czy to naprawdę jest nieszczęście i że może wyniknąć z tego błogosławieństwo traci znaczenie przy całym bólu...
Ale historyjka fajniutka :D
Całuję!! :)

Daniel pisze...

Ja juz to slyszalem na kazaniu tutaj... a skad to wogole znasz?