wtorek, 3 listopada 2009

Bus stop in rain


Mnóstwo rzeczy do zrobienia, nie wszystko idzie pięknie i gładko. Nie dobiegło się na autobus, kolejka na głupie badania była tak duża, że lekarz cię nie przyjął, a w drodze do pracy wiatr wieje tak mocno, ze ledwie mozna utrzymać sie na nogachach. Tk wszystko złosliwie inaczej. Jak tutaj uśmiechać się i jeszcze innym dodawać radaości? Jak w takiej zwykłej wnerwiajacej sytuacji dziękować Bogu? Za wszystko, nawet za ten irytujący wiatr?


Z każdym dziękuję, nie złoscią i żalem, ale dziekczynieniem przychodzi coś co można nazwac ukojeniem. Spokój wtedy, kiedy brakuje opanowania, pewnosć, ze nie jest się samemu, kiedy jest się jedyną osobą na przystanku, uśmiech i radosć, kiedy nie udało sie na czas wswzystkiego pozałatwiać. To jest coś co można otrzymać na przekór wszystkim logicznym wnioskom, coś co nie ma nic wspólnego z metodami autosugestii- czylimyślę pozytywnie. Chociaż jest to ważne, czasami po prostu się nie sparwdza. A pomoc jest na wyciągnięcie ręki....

Brak komentarzy: